Bezcenny dar - szlafrok (49)

     

   Państwo młodzi powoli kroczyli główną nawą kościoła niosąc w rękach zapalone gromnice. Wokół nich panował mrok. Goście ustawieni w szpaler trzymali w rękach małe świeczki, które kolejno odpalali od świec narzeczonych. Z każdym krokiem powoli ustępowała ciemność.
 Ania przespała całą uroczystość w wózku, nie obudziła się nawet wtedy, gdy ksiądz polewał jej główkę święconą wodą. Marcin z niekłamanym zachwytem wpatrywał się w swoją młodą żonę, która dumnie prezentowała się w białej jak śnieg sukni i w długim welonie. Nie było wcale łatwo przekonać ją do założenia takiego stroju. Dopiero po rozmowie z księdzem Antonim zrozumiała, że czystość nie oznacza dziewictwa. Jak również to, że dla Pana Boga nie ma nic niemożliwego i że pomimo swoich błędów, może na nowo wkroczyć z Marcinem na drogę czystości. I rzeczywiście, udało im się, choć droga, którą przebyli była wyjątkowo kręta i wyboista. To jednak nie miało znaczenia. Liczyło się tylko to, że mogli stanąć przed ołtarzem i ofiarować siebie sobie. 
Wesele było krótkie, skromne. Nie było na nim tradycyjnych zabaw, ani głośnej muzyki. Kilkoro gości przygotowało za namową Kacpra dla nowożeńców niespodziankę, 
Po zakończonym weselu Malwina i Kacper dostali za zadanie czuwanie nad spokojnym snem Ani. Zaopatrzeni w kilka butelek z zapasami mleka udali się do domu Kacpra. Tam powoli, z dokładnością sapera, przełożyli ją z fotelika samochodowego do łóżeczka turystycznego i po cichu wyszli z pokoju. Według zapewnień Karoliny powinna spać jeszcze przez kilka godzin, ale po chwili usłyszeli rozrywający jęk.
- Może trzeba zmienić jej pieluszkę? – zaryzykowała Malwina.
- Pudło, ma suchą.
- No to może dajmy jej mleka?
- Przecież Karolina karmiła ją przed kilkudziesięcioma minutami, myślisz, że niemowlak może mieć aż taki apetyt?
- Nie mam pojęcia. Może w takim razie weź ją na ręce i coś jej zaśpiewaj.
- Dlaczego ja?
- Uwierz mi, tak będzie lepiej dla nas wszystkich.
Piętnaście minut później oboje byli skłonni poddać się i przerwać nowożeńcom noc poślubną.
- Marcin mnie zabije. Jesteśmy najgorszymi świadkami w historii ludzkości – zaśmiał się Kacper.
- Cicho, przecież naprawdę się staramy.
- A może położymy się z nią do łóżka?
- Co?
- No wiesz, może po prostu nie chce leżeć sama w obcym miejscu. Położymy się przy niej i jeśli to nie pomoże, to wtedy rzeczywiście będziemy musieli jechać z nią do rodziców.
Malwina zawahała się. Kacper rzucił propozycję niewinnie, ale dla Malwiny było to niezwykle emocjonujące doznanie. Ułożyli się po obu stronach łóżka, pomiędzy nimi położyli Anię, która wydała z siebie pełne radości „eeee” i ot tak sobie zasnęła.
- Kto by przypuszczał, że masz takie dobre podejście do dzieci – Malwina szepnęła. – Myślisz, że możemy wstać, czy przez kolejne godziny jesteśmy tu uziemieni?
- Nie ryzykowałbym póki co żadnymi gwałtownymi ruchami – odpowiedział jej szeptem. - Poza tym zawsze marzyłem, żeby zaciągnąć cię do łóżka, więc pozwól mi nacieszyć się moim spełnionym marzeniem.
Rzuciła w niego poduszką i uśmiechnęła się. Całe napięcie, które odczuwała po prostu zniknęło.
- Myślisz, że możemy być dobrymi przyjaciółmi? - spytał poważnym tonem.
- Nie sądzę. Nie jestem twoją przyjaciółką i nie chcę nią zostać.
- Dlaczego? – był wyraźnie zaskoczony.
- Bo z przyjacielem nie zrobiłabym tego co z tobą – wyszeptała. Zeszła z łóżka i podeszła do niego. Pochyliła się nad nim i pocałowała go z całą mocą nie bojąc się odrzucenia. Karolina miała rację. Nie była bohaterką taniego romansu. Była kobietą z krwi i kości. Kochała tego mężczyznę, pragnęła go i chciała właśnie z nim spędzić swoje życie. Nie mogła przegapić żadnego dnia, nie chciała tracić ani jednej chwili.
- Poczekaj – powiedział i jak oparzony zeskoczył z łóżka, lekko ją odpychając od siebie. Mijały sekundy, przechodziły w minuty, a ona siedziała i wpatrywała się w drzwi czekając na jego powrót.
- Miałem nadzieję, że będzie jeszcze okazja, żeby ci go dać. Długo czekałem na właściwą chwilę, ale chyba żadna z dotychczasowych się nie nadawała. 
Uklęknął przed Malwiną i w ręku trzymał pierścionek z szafirowym oczkiem.
- Tak – wykrzyknęła z radością.
- Jeszcze nie zadałem pytania – zaśmiał się, wstał i objął w pasie.
- Nie musisz – zamknęła mu usta pocałunkami.

Ania spała dalej. Zupełnie nieświadoma tego w jak wielu ważnych chwilach uczestniczyła w ciągu ostatniej doby.

***
     W tym samym czasie Karolina stanęła w drzwiach pokoju. Ubrana była w atłasowy szlafrok, przewiązany wielką kokardą z przodu.
- Mam dla ciebie prezent – uśmiechnęła się do swojego męża.
- Tak? A jaki? – podszedł do niej i rozwiązał kokardę, a szlafrok miękko opadł na podłogę.
- Siebie.

KONIEC

Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do tego momentu. W szczególności Zuzi i Marysi za korekty tekstu.
Historia Malwiny i Karoliny powstała wiele lat temu i cieszę się, że udało się ujrzeć jej światło dzienne.

Od piątku 1 maja 2020 zapraszam na bloga na nową powieść.

Pozdrawiam :)
Marta

Komentarze