Bezcenny dar - pustka (45)


Do porodu zostały trzy miesiące, do ślubu pół roku. Marcin nie mógł doczekać się obu wydarzeń. Zaplanował remont i kilka ostatnich dni spędził z Karoliną na wybieraniu farb, paneli i mebli do ich sypialni i pokoju dziecka. Nie dostrzegał żadnej różnicy pomiędzy toskańskim niebem a głębią lazuru, ale jego narzeczonej porównywanie barw sprawiało przyjemność. Ostatnie dnie widywali się codziennie, nie szczędzili sobie czułości i komplementów. Kilkukrotnie wypowiedziana słowa kocham cię zapadły mu głęboko w pamięć. Był szczęśliwy. Czuł, że życie wreszcie wskoczyło na właściwy tor i chciał zrobić wszystko co tylko możliwe, by ten stan utrzymać. Starał się jak potrafił. I chyba właśnie dlatego od kilkunastu minut nie mógł zrozumieć dlaczego i gdzie Karolina zniknęła. Raz jeszcze wybrał jej numer telefonu, odpowiedziała mu głucha cisza.
***
Żwir i kamyki niespiesznie odsuwały się spod kół samochodu. Nocne niebo obleczone było w setki gwiazd, srebrzysty księżyc przyciągał uwagę swoim majestatem. Sowy pohukiwały w oddali, a wiatr silnie smagał. Malwina daremnie wypatrywała świateł w domu Kacpra. Spojrzała na zegarek – przyjechała kwadrans przed czasem, co tłumaczyło dlaczego go nie zastała. Po kilku minutach zdecydowała się zadzwonić. Nie odebrał żadnego z trzech połączeń. Podróż była trudna, nie zatrzymała się nigdzie na postój i najwyraźniej było to błędem. Zmęczenie i głód mieszały się ze sobą, a zły nastrój potęgowała irytacja. To, że Kacper nie czekał na nią w umówionym miejscu było trudne do zniesienia. Niepewność co do tego, gdzie jest ciążyła zdecydowanie silniej.
***
To zadziwiające jak wiele mam w sobie łez – pomyślał i przetarł ręką twarz. Nie chciał, by ktokolwiek zobaczył go w takim stanie. Wystarczy, że Kacper był niemym świadkiem wybuchu emocji, które zalewały go niczym wzburzone fale. Wściekłość, niedowierzanie, ulga… Cała gama uczuć, nazwanych i nienazwanych. Było parę minut po północy gdy się pożegnali. Kacper wyglądał jak z krzyża zdjęty, a on sam czuł się niewiele lepiej. Chciał porozmawiać z Karoliną, usłyszeć zapewnienie, że wszystko będzie dobrze. Chciał się do niej przytulić. Chciał zrozumieć.
Kacper spojrzał na wyświetlacz. Cztery nieodebrane połączenia i dwie wiadomości. Malwina była wściekła, nie dziwił się. Powinien oddzwonić, ale bał się, że obudzi Karolinę. Leżała tuż obok niego przykryta cienką kołdrą i wciąż trzymała go za rękę. Wystukał SMSa, żeby pojechała do pensjonatu rodziców. Wkrótce wszystko jej wyjaśni, ale wcześniej musi porozmawiać z Marcinem. Pocałował delikatnie Karolinę w czoło i wyszedł z pokoju.
***

Agnieszka Adamczyk uparła się, by Malwina zjadła porządną kolację przed pójściem spać. Nie zważając na protesty prędko przyrządziła jajecznicę z zieloną cebulką, do tego podała kanapki z serem i pomidorem, a do picia gorącą herbatę z sokiem ze swojskich malin. W czasie posiłku prowadziły swobodną konwersację pomijając przy tym zupełnie temat Kacpra. Dyskutowały o zbliżającym się ślubie Majki, nowych pomysłach samorządu na walkę ze smogiem i najnowszej kreacji księżnej Kate. Obie uwielbiały jej styl. Kiedy już wyczerpały tematy Agnieszka Adamczyk dała Malwinie klucz do pokoju i ze złymi przeczuciami poszła do sypialni. Nie podobało się jej to całe zamieszanie. Słyszała kila godzin temu rozmowę telefoniczną Kacpra i Karoliny. Widziała jak z wypiekami na twarzy ubierał się i niemal na złamanie karku pędził do samochodu. Postanowiła to zachować dla siebie. Wskoczyła do łóżka i pocałowała Marka w usta. Tak bardzo się cieszyła, że w jej małżeństwie nie ma niedomówień i po wielu latach wciąż czuje się kochana. Mąż odwzajemnił pocałunek i po chwili wszelkie zmartwienia były już tylko wspomnieniem.


Komentarze