Bezcenny dar - powrót (47)

   
    Chusteczka przesiąknęła łzami, mimo to Karolina kolejny raz przetarła mokry policzek. Nie była pewna czy płacze ze zmęczenia, szczęścia czy strachu. Wszystkie te emocje zlewały się w jedno, tworząc w środku niej jakąś bezkształtną masę. W szpitalu leżała od ponad miesiąca i nie mogła doczekać się powrotu do domu. Miała założony pessar, włączony magnez i luteinę. Według lekarzy to plus odpoczynek powinno zapobiec przedwczesnemu porodowi.Była wolna. Mogła opuścić ponury gmach, który lata świetności miał dawno za sobą.
 Mimo wszystko doceniała przymusowy odpoczynek. Dzięki temu mogła sobie poukładać kilka spraw. Przede wszystkim przestała myśleć o Andrzeju. Jadąc do Krakowa chciała ofiarować mu przebaczenie i samej takie uzyskać od niego. Dopiero teraz zrozumiała, że to ona sama sobie musi przebaczyć to, że weszła w związek z żonatym mężczyzną. Popełniła wiele błędów, ale Pan Bóg wyciągnął ją z tego bagna, a nawet dał jej coś więcej. Wraz z małym życiem, które rozwijało się w niej, zaczęła nowe życie. Z czułością myślała o swoim narzeczonym i bez lęku wyobrażała sobie ich wspólną przyszłość. Marcin czuwał przy niej codziennie, dbał o to, by niczego jej nie brakowało. Czasem po prostu przychodził do sali, siadał na krześle obok jej łóżka i trzymając ją za rękę milczał przez większość wizyty. Nie krępowało jej to w ogóle. 
Marcin zawiózł ją do mieszkania, gdzie czekała na nią przygotowana wcześniej kolacja. Zjedli ją niespiesznie, a później włączyli jeden z ulubionych filmów Karoliny i resztę wieczoru spędzili ciesząc się normalnością, której w ostatnim czasie tak bardzo im brakowało.

***
      Jesienny ślub Majki był doskonały. Kameralny, bez zbędnego przepychu. Wesele odbyło się w klimatycznej restauracji na przedmieściach Warszawy, a wyjątkowo słoneczna pogoda umożliwiała gościom cieszenie się urokami miejsca. Po poprawinach nowożeńcy pojechali w podróż poślubną na Majorkę, a Malwina i Kacper zawieźli prezenty do ich mieszkania.
- Myślisz, że to będzie dobre małżeństwo?
- Nie mam pojęcia, nie zdążyłem jej poznać zbyt dobrze. A ty co myślisz?
- Martwię się – Malwina westchnęła i usiadła na skórzanej kanapie. – Nie znają się zbyt długo, a ślub to bardzo poważny krok.
Kacper spojrzał na nią uważnie. Odnosił wrażenie, że chodzi Malwina nie mówi tylko o Macje.
- Dużo par szybko się zaręcza. Na przykład Marcin i Karolina. Chyba nie sądzisz, że popełnili błąd?
Malwina wzruszyła ramionami próbując przybrać neutralny wyraz twarzy. Źle rozpoczęła rozmowę i była przekonana, że za chwilę się posprzeczają. 
- Nie wiem, nie znam ich za dobrze. Poza tym do ich ślubu zostało jeszcze kilka miesięcy, mają czas na przemyślenie swoich decyzji.
- A więc uważasz, że robią błąd.
- Nie w tym rzecz! – zaprzeczyła o wiele głośniej niż zamierzała. – Po prostu, uważam, że ludzie, którzy się krótko znają powinni bardzo przemyśleć kwestię małżeństwa.
- Zgadzam się z tobą, choć nie wiem co ma do tego czas trwania w związku. Są pary, które po kilku latach nie potrafią podjąć żadnej decyzji i takie co po miesiącu są pewne tego, że spotkały osobę, z którą chcą dzielić życie
- Tak, są też takie, które po kilku latach wspólnego życia rozstają się i zachowują tak, jakby nigdy z sobą  nie były związane.
- Mówimy o kimś hipotetycznym, czy raczej o tobie i twojej przeszłości? Bo odnoszę wrażenie, że choć od waszego rozstania z Dawidem minęło kilka miesięcy, to w dalszym ciągu cierpisz z jego powodu. I to na wszystko rzutuje.
- Na co niby rzutuje? – podniosła ręce w obronnym geście. – Nie wmawiaj mi proszę, że cierpię z jego powodu, bo to nie jest prawda.
- Nie sądzisz, że to wpływa na nas? Że boisz się zaangażować? – mówił do niej spokojnie, jak do dziecka, choć emocje w nim wrzały. Tak długo omijał ten temat, a teraz proszę - bum - pojawił się sam jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Ja się boję zaangażować? A to niby w jaki sposób?
- Uciekasz od decyzji.
- Jakich znowu decyzji? Przed niczym nie uciekam. Brak decyzji to też decyzja.
- Tak? Chcesz powiedzieć, że już zdecydowałaś?
Odwróciła się tyłem do niego, z trudem powstrzymując łzy. Była zła na siebie za to co mówiła. Kacper przejrzał ją na wylot, znał ją. Jego słowa przepełnione były bólem. Miał rację. Bała się. Co z tego, że wyznali sobie miłość? Czy to cokolwiek znaczyło? Po wypadku Karoliny Kacper zaproponował jej małżeństwo. Nie oświadczył się jej. Nie było żadnego pierścionka ani nawet pytania „czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną”. Po prostu spytał się, czy czuje się gotowa na ślub. Odpowiedziała wymijająco, a później nie wracali do tematu. Aż do teraz.
Milczała. Milczał. Milczeli. Cisza była nie do wytrzymania. W końcu odwrócił ją twarzą do siebie. W jego oczach widziała swoje odbicie. Z wyrazu twarzy wyczytała, że czuje się zraniony. I nim zdążyła cokolwiek powiedzieć pocałował ją i wyszedł z mieszkania. Tak jak stał. Nie zabrał nawet kurtki, nie powiedział nic na pożegnanie. A co do tego, że to było pożegnanie nie miała żadnych wątpliwości.
Siedziała otępiała przez dłuższy czas. Nie sprawdziła nawet, która jest godzina, kiedy wychodziła z mieszkania. Miejsce parkingowe, które zajęli było puste. Zamiast ciepłego głosu w telefonie słyszała beznamiętne: „wybrany przez ciebie numer jest niedostępny”. Drugi raz w tym roku została porzucona, ale dopiero teraz zabolało. Owszem. Rozstanie z Dawidem nie należało do przyjemnych. Czuła upokorzenie, złość, ale też i ulgę.. Życie zdecydowało za nią i prawdopodobnie została uchroniona przed popełnieniem strasznego błędu. Teraz jednak było inaczej. Błąd dopiero co się wydarzył, nie była jednak przekonana, czy będzie mieć siły, by go naprawić.

Komentarze