Bezcenny dar - jeszcze jeden dzień (41)

      

    Rzęsisty deszcz nie dawał za wygraną. Dzień ledwo się rozpoczął, a Kacper już czuł, że go nie lubi. Za kilka godzin miał wracać do Maminowa, nie miał na to zupełnie ochoty. Od widoku jezior wolał brzydkie zabudowania Warszawy, byle tylko na ich tle stała Malwina. Ostatnie dni zbliżyły ich do siebie. Nigdy wcześniej nie przeżywał czegoś takiego, umykało to wszelkim znanym mu słowom i definicjom. Nie był zakochany. Nie patrzył na nią przez różowe okulary. Widział całą paletę jej wad oraz zalet. Irytowała go i fascynowała. Wzbudzała w nim uczucia, o których umiejętność odczuwania nie podejrzewał siebie. Nie wiedział, że można tak głęboko za kimś tęsknić, nawet gdy się jest przy tej osobie.

*** 
Malwina robiła dobrą minę do złej gry. Póki Kacper był blisko nie myślała zbyt wiele o problemach w pracy, czy raczej o problemie jej braku. Ba, uwierzyła nawet, że bez problemu znajdzie coś lepszego. Teraz nie była tego taka pewna. Najtrudniejsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziała czego chciała. Do tej pory nie zastanawiała się nad tym zbyt dokładnie. Poszła na studia, dostała się na aplikację, zdała egzamin i tyle. Wszystko toczyło się wytyczonym rytmem, aż do tej pory. Gdyby parę miesięcy temu ktoś powiedziałby, że tak będzie wyglądało jej życie nie uwierzyłaby. Miała wrażenie, że na świecie nie ma już niczego pewnego.

***
Ulewa pokrzyżowała plany, które Malwina misternie ułożyła w głowie. Chciała, żeby ich ostatni wspólnie spędzony dzień był wyjątkowy i romantyczny. Wyobrażała sobie jak pływają w drewnianej łódce po stawie albo idą do zoo. Tak bardzo chciała pokazać mu Willę Żabińskich, która urzekała ją swoją historią. Zamiast tego spędzili długie godziny w jej mieszkaniu (siłą rzeczy musiała mu je pokazać) ślęcząc nad przykładowymi arkuszami budżetu domowego. Próbowała przekonać Kacpra, że doskonale orientuje się w stanie swoich finansów i z pewnością chwilowy brak źródeł dochodu nie wpłynie destruktywnie na jej życie, ale im dłużej analizowała stan swojego konta rozliczeniowego i oszczędnościowego tym większa ogarniała ją rozpacz. Zdała sobie sprawę, że zgromadzone środki nie wystarczą na długo, a przecież dotąd nie zarabiała źle. Problemem - jak próbował jej delikatnie wytłumaczyć Kacper - było to, że nie wyrobiła w sobie nawyku odkładania części pieniędzy, gdy tylko otrzymywała wynagrodzenie. Zamiast tego próbowała oszczędzić z tego, co jej zostało na koncie pod koniec miesiąca, a te środki były mocno nadwyrężone przez kompulsywne zakupy, które miały zrekompensować jej zły nastrój. Kolejny raz podjęła mocne postanowienie zmiany swoich nawyków, dopiero jednak teraz dotarło do niej jak bardzo była poważna sytuacja.
***
Kacper z zaciekawieniem przyglądał się mieszkaniu Malwiny. Było niewielkie, przytulne, choć sprawiało wrażenie chaotycznego. Brak w nim było przewodniej myśli. Na kanapie zgromadzona była pokaźna kolekcja poduszek dekoracyjnych, które nie pasowały do siebie ani pod względem kolorów ani pod względem faktury. Na stoliku stała zapachowa świeca, podkładki, kodeks, kubek z niedopitą herbatą i pudełko chusteczek higienicznych. Regały uginały się pod ciężarem książek i bibelotów, które wydawały się zupełnie bezużyteczne. Zaskoczyła go za to schludna i minimalistycznie urządzona łazienka. Spodziewał się, że wszędzie będą walały się kosmetyki, tymczasem całość została zgromadzona w wiklinowym koszyczku położonym na białej prostej szafce. Mieszkanie było dokładnie takie samo jak jego właścicielka, nieokiełznane. 
Z żalem je opuszczał. Brakowało mu argumentu, by dłużej zostać.
A nawet gdyby wrócił do Maminowa dopiero jutro, co by to zmieniło? Kilka więcej dobrych wspomnień i ulotnych chwil. A później?
Kiedy mieli wychodzić z mieszkania ktoś zadzwonił do Malwiny. Z przyjemnością przypatrywał się jej twarzy, która zmieniała się w toku dyskusji. Malowała się na niej cała paleta barw; zdziwienie, zniesmaczenie, radość i kilka innych - niedookreślonych. 
- Kto dzwonił?
- Mój były szef.
- O.
- Dobre podsumowanie - roześmiała się.
- Nie chcę być nachalny, jak będziesz chciała, to powiesz mi o co chodzi.
- Dżentelmen w każdym calu - ponownie się zaśmiała. - Chce mnie widzieć od poniedziałku z powrotem w pracy. Ponoć klienci się burzą, że mnie nie ma.
- To cudowne wieści! Trzeba to jakoś uczcić. Co powiesz na kolację na mieście? - Kacper porwał ją w ręce i obkręcił ją dookoła siebie.
- Wariacie, puść mnie - pisnęła rozbawiona. - Musimy się spieszyć na pociąg, bo przeze mnie nie zdążysz.
- Żaden problem. Przecież mogę zostać tu jeszcze jeden dzień. Chyba, że masz mnie dosyć - dodał pospiesznie, bojąc się, że wyjdzie na zbyt zuchwałego.
Malwina nic nie odpowiedziała, zamiast tego lekkim pchnięciem otworzyła drzwi do mieszkania. Tego, że Kacper nie mógł u niej spać była pewna, nic jednak nie stało na przeszkodzie, by został u niej aż do wieczora.

Komentarze