Bezcenny dar - idealny porządek (31)

    

   Mieszając drobno posiekane cząstki kurczaka Malwina co jakiś czas spoglądała zniechęcona na wiszącą na lodówce listę zadań. Dzisiejsze było najtrudniejszym z dotychczasowych. “Zaplanuj swoją przyszłość” - brzmiało to dobrze jedynie na papierze. Im dłużej myślała o tym, co ją czeka za kilka dni, tym gorzej się czuła. Problem był taki, że nie chciała planować przyszłości. Nie potrafiła na nic się zdecydować. Jedna część niej tęskniła za Majką i babcią, druga natomiast rozpaczliwie pragnęła zostać na miejscu. Kacper omijał temat wyjazdu szerokim łukiem, a ilekroć próbowała go poruszyć uspokajał ją i zapewniał, że zaczną się tym martwić, gdy nastanie właściwy czas. Ona martwiła się nieustannie. Do tego na dziś mieli w planach spotkanie z przyjacielem Kacpra i jego dziewczyną, na które nie miała ochoty. Nie chciała jednak sprawiać przykrości i wbrew sobie zgodziła się spędzić wieczór w nieznanym jej gronie. Co więcej, chcąc zrobić dobre wrażenie, zaproponowała, więc że przygotuje coś do jedzenia. Teraz tego żałowała, zdecydowanie bardziej od stania w kuchni wolała spotkać się z Kacprem. Żal było się jej dzielić się tym czasem, który im został, z nikim innym. Tęskniła za nim nawet wtedy kiedy się widzieli. Chciała go więcej i więcej.

      Kacper czekał przed bramą, wyraźnie ciesząc się na jej widok. Odebrał od niej miskę z sałatką i zaprowadził do kuchni. Blaty lśniły, wszędzie panował nienaganny porządek. Malwinie zrobiło się głupio, jej kuchnia zazwyczaj tonęła w śmieciach i pełna była plam i resztek wykorzystanych produktów; dosłownie można byłoby jeść z podłogi. Podobnie było w całym mieszkaniu, rzeczy walały się wszędzie, niejednokrotnie tarasujące jej drogę. Już dawno obiecywała sobie, że zrobi z tym porządek, ale na tym się kończyło. Ilekroć chciała wyrzucić jakąś nieużywaną rzecz od razu w głowie pojawiało się mnóstwo wymówek i przekonanie, że z pewnością jej się jeszcze kiedyś przyda. Kacper najwyraźniej nie miał z tym problemu.
Poprosił, by dokończyła krojenie bagietek i wyszedł z kuchni. Po chwili wrócił ubrany w szarą koszulę, która podkreślała klatkę piersiową. Prezentował się naprawdę nieźle i z całą pewnością był tego świadomy. Uśmiechnął się i chwycił za rękę pociągając ją lekko za sobą.
- Co powiesz na małe zwiedzanie domu?
- Jasne, jestem bardzo go ciekawa.
- Od czego chcesz zacząć?
- Może od sypialni? 
- Bezpośrednia jesteś, kto by pomyślał… Chyba niepotrzebnie w takim razie się ubrałem.
Malwina gwałtownie nabrała powietrza i czuła jak kolejny raz płoną jej policzki. Przy Kacprze nieustannie musiała się pilnować. Wiedziała, że żartował, a mimo to, jej wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach.
- Chodź, pokażę ci ogród. O tej porze roku wygląda cudownie, jest moim oczkiem w głowie.
Rzeczywiście, był imponujący. Niewielkich rozmiarów przestrzeń była starannie wykorzystana i rozplanowana. Pod gruszą stała drewniana ławka, z półokrągłym oparciem. Nie była w stanie ocenić, czy jest stara czy tylko stylizowana na taką. Kacper pochylił się nad grządką kwiatów i zerwał kilka z nich. 
- Wstawię je do wazonu, a po kolacji są twoje.
- Dziękuję, są piękne. Nie wiedziałam, że interesujesz się ogrodnictwem.
- Jestem wszechstronnie utalentowany.
- I d tego skromny.
- To też. Dlatego mnie uwielbiasz.
- Ja uwielbiam ciebie? - obruszyła się. - I niby co jeszcze?
- I masz ochotę mnie pocałować.
- O ty, paskudniku. Wcale nie mam.
- Hmm… to mamy problem, bo ja mam ochotę pocałować ciebie. Ogromną ochotę.
Odwrócił się twarzą do niej i wpatrywał się w nią zachłannie. Poprawił luźno opadający kosmyk włosów i włożył go jej za ucho. Wydawał się bliski i jednocześnie daleki. Chłonęła jego zapach, widok oczu, próbując zapamiętać każdy szczegół. Bez trudu domyślił się o czym myśli, przytulił ją do siebie i w milczeniu stali tak długo aż nie usłyszeli głosów gości. Czar prysnął. Kacper odsunął się od niej i poszedł otworzyć furtkę.
Malwina z niedowierzaniem spoglądała w ich kierunku. Intuicja podpowiadała, że to nie będzie łatwe spotkanie.

Komentarze