Bezcenny dar - autostop (10)



         Malwina wyjęła z torby kalendarz, książkę i zakreślacze. Była przekonana, że do piórnika włożyła długopis i ołówek, najwyraźniej jednak nie zabrała ich ze sobą. Chciała zaplanować sobie każdy ze zbliżających się dni. Nie lubiła marnowania czasu i żyła w przekonaniu, że każda godzina życia powinna być zaplanowana. Nawet na wakacjach. Zdziwiła się, gdy odkryła, że pod dzisiejszą datą ktoś włożył zgiętą na pół kartkę. Była pewna, że kiedy ostatnim razem trzymała go w ręce był pusty. Otworzyła ją i przeczytała kilkukrotnie treść. Od razu poznała charakter pisma - tak koślawe litery stawiała tylko jej babcia. I najwyraźniej uznała, że wnuczka nie poradzi sobie bez jej rad przez najbliższe tygodnie. Na każdy dzień wyznaczyła jakieś zadanie, lista kilkudziesięciu poleceń wydawała się być pozbawiona sensu. Na przykład dzisiejsze zadanie polegało na złapaniu stopa. Malwina wręcz otrząsnęła się na samą myśl o tym, że ma stać na przydrożnej ścieżce i machając rękami czekać na zmiłowanie. A co, jeśli miałby zatrzymać się akurat jakiś seryjny morderca albo porywacz? Takie zadanie wykraczało poza strefę komfortu, nie miała ochoty uczestniczyć w szalonym planie babci. Nie mogła też przejść obojętnie wobec tej zwariowanej listy. Babcia włożyła w to przedsięwzięcie serce i powinna docenić ten gest. Obiecała sobie, że spróbuje i zdecydowała, że spróbuje przez piętnaście minut stać przy drodze i machać na przejeżdżające pojazdy. Więcej nie zamierzała czekać. Na wszelki wypadek zapakowała do torebki nożyk do obierania warzyw, który znalazła w kuchni. Lepsze to niż nic - pomyślała i dziarskim krokiem wyszła z domu.
       Doszła do głównej drogi i zatrzymała się. Sprawdziła godzinę i czekała. Przez pierwsze pięć minut nie jechał żaden samochód. Pierwsza na horyzoncie pojawiła się furgonetka. Podniosła do góry rękę i machnęła nią bez przekonania. Kierowca nawet nie zwolnił. Za drugim razem muszę się bardziej postarać - obiecała sobie w duchu. Lubiła podejmować różne wyzwania, nie bała się nich. I choć trudno było się jej do tego przyznać, podchodziła ambicjonalnie do wielu zadań. Jednym z nich było zrealizowanie listy od babci. A to oznaczało, że nie tylko będzie próbować złapać stopa, ale przełamie wszelkie swoje opory i wsiądzie do obcego auta i pojedzie w nieznanym kierunku. Na widok zbliżającego się samochodu poczuła przypływ sił i niemal wybiegła na środek jezdni, byle tylko kierowca tym razem się zatrzymał. Nic z tego. Zamiast tego usłyszała odgłos trąbienia i musiała ustąpić. Powróciła na pobocze, kopiąc po drodze ze złością kamień. Kolejny raz zaczęła się zastanawiać, po co jej babcia wypisała te wszystkie dziwne polecenia. Czy jej życie zmieni się, jeśli będzie próbowała złapać motyla lub też spróbuje policzyć gwiazdy na niebie? Szczerze wątpiła. 
       W oddali usłyszała ryk silnika. Machnęła ręką, stojąc tym razem spokojnie w miejscu. Kierowca zatrzymał się od razu. Malwina zamarła. Dosłownie czuła, jak jej serce zwalnia, oddech staje się na tyle płytki, że jeszcze chwila i zabraknie jej powietrza w płucach. Nożyk do warzyw, który znajdował się w torebce, nie miał żadnych szans, by ją obronić. Postawnie zbudowany mężczyzna wyszedł z samochodu i stanął naprzeciw niej. W trwających wieczność sekundach jej mózg rejestrował każdy szczegół. Trzydniowy zarost, zapach Hugo Boss, koszula rozpięta na wysokości szyi i te oczy, wielkie i szare. Powinnaś odwrócić się i uciec, powinnaś zacząć krzyczeć - myślała gorączkowo i jednocześnie nie robiła nic. 
       - Miałem nadzieję, że cię znajdę - chrapowaty głos unosił się w powietrzu.
 Milczała. 
      - Wejdziesz do auta, czy będziemy tu stać?
Wbrew sobie posłuchała go. Zapięła pasy i zamknęła oczy. “To się nie dzieje naprawdę, to się nie dzieje naprawdę” - powtarzała sobie w myślach. Zaklinanie rzeczywistości nie pomogło.  W jednej chwili stała przy drodze i próbowała złapać stopa, a w drugiej ... 



Przepraszam, za milczenie na blogu. Kolejne części "Bezcennego daru" czekają na publikację i obiecuję, że tym razem będą pojawiać się częściej niż w sierpniu. To był zwariowany miesiąc, ale wracam już do normalności i regularnego pisania. Przy okazji zachęcam, jeśli chcesz być na bieżąco, do zapisania się do powiadomień na maila .

Komentarze